O nas
Nasza przygoda z łucznictwem rozpoczęła się około 2013 roku. Strzelaliśmy z jednego łuku wykonanego z włókna szklanego i strzał, również z włókna szklanego. Wydawało nam się wtedy, że jest świtanie i lepiej nie może być, lecz po roku łuk złamał się. Natychmiast znaleźliśmy w sieci najbliższy sklep łuczniczy i pojechaliśmy kupić nowy łuk. W Centrum Łuczniczym przeżyliśmy mały szok i długo zastanawialiśmy się co wybrać, a wybór był trudny… Otrzymaliśmy pomoc i tak trafił w nasze ręce łuk Robin.
Za jakiś czas pojechaliśmy po kolejny łuk i akcesoria łucznicze. Ćwiczyliśmy na nieczynnej strzelnicy w Dąbrowie Górniczej. Spotykaliśmy tam innych łuczników, którzy opowiadali nam, jak to jest na zawodach. Pojechaliśmy na pierwsze zawody i w zasadzie wtedy rozpoczęła się nasza prawdziwa łucznicza przygoda. Uczestnicząc w nich, podpatrywaliśmy jak strzelają inni, tam zdobywaliśmy praktyczną wiedzę, bo chętnych do pomocy było wielu łuczników. Zawiązywały się wtedy nasze pierwsze, trwałe łucznicze przyjaźnie. W tamtym czasie jeździliśmy także na imprezy organizowane przez rekonstruktorów, lecz jako tzw. turyści.
Klimat średniowiecznych rycerzy i łuczników rozgrzał do czerwoności naszą wyobraźnię i praktycznie natychmiastowo rozpoczęliśmy przygotowania, by móc uczestniczyć i w takich imprezach. Obszyliśmy się w ciuchy i z odpowiednim sprzętem łuczniczym zaliczaliśmy kolejne rekonstrukcyjne turnieje łucznicze. Przez te wszystkie lata, jeżdżąc na zawody, które organizowane są w różnych rejonach Polski, próbowaliśmy wybrać swoje ulubione, lecz jest to praktycznie niemożliwe. Każde zawody są inne i w żaden sposób nie można porównać pracy organizatorów. Mamy jednak miejsca, do których chętnie wracamy. W międzyczasie poprzedni administrator strony Dąbrowa Górnicza Archery na Facebook przekazał nam do niej dostęp.
Zamieszczaliśmy tam zdjęcia z imprez łuczniczych, w których uczestniczyliśmy, ogłaszaliśmy spotkania łucznicze. To m.in. dzięki stronie na FB powiększało się grono naszych przyjaciół, którzy rozpoczęli z nami swoją łuczniczą przygodę, a my z nimi. Na strzelnicy pojawiało się wielu chętnych, by spróbować łucznictwa. Każda osoba otrzymała od nas krótki instruktaż bezpiecznego strzelania i wsparcie pod względem wyboru sprzętu, miejsc, gdziem można udać się na zakupy, u kogo zamówić łuk, a u kogo strzały. Wiele z tych osób mogła poćwiczyć na naszym sprzęcie, którym chętnie dzieliliśmy się i nadal to robimy. Taki nasz mały ukłon dla tych wszystkich łuczników, którzy bezinteresownie pomagali nam na samym początku naszej łuczniczej drogi i chętnie służą pomocą do dziś.